— poemat muzyczny z librettem performatywnym „ o pływaniu, zakochaniu i mandacie za półtora metra niespełnionych marzeń” "tragikomedia o miłości bez happy endu zakończonej pływaniem bez bojki na Zakrzówku, przedstawionym w futurystycznej scenerii postludzkiego mitu." To tekst, który niczym z jajka wykluł się z głowy mej samoistnie 13-go(!) - wykreowany spontanicznie zachętą pięknych okoliczności słonecznego dnia letniego spędzonego nad wodą. Jego wersja obecna stanowi tę bardziej już rozbudowaną formę przedstawienia teatralnego - z postaciami scenicznymi, chórami, piosnkowymi refrenami dośpiewywanymi razem z publiką, robotami AI, a nawet mikrodronem-osą.
╔══════════════════════════════
✒️ Od Autora "Słowo wstępne":
Kochani, Drodzy, ... Czytelnicy🙂. Na dołączonym obrazku widzicie mapę bez bojki pływania mego wspaniałego,
z zaznaczonym pobieżnie kreską przerywaną w Paincie (myszką) przejściem boso,
podczas którego wygwizdałem sobie tę oto piosnkę pt.:
≋ꗥ🌸 "PO ZAKRZÓWKU WZDŁUŻ I WSZERZ BĘDZIE PŁYWAŁ BEZ" 🌸ꗥ≋
...komponując ją ad hoc polikonceptualnie — w obsadzie na co najmniej dwa estradowe chóry,
scenicznie, dialogujące ze sobą w stylu plenerowo-amfiteatralnym - takim bardziej delfickim nieco i na koturnach - biało-zwiewnym, z anielsko peruk "włosy złotymi".
Oto jej szkic poniżej niedokończony, ajuści już i w didaskalia doposażon(y):
══════════════════════════════╝
≋≋≋ Istotne zastrzeżenie(!): Zaiste, przedstawiona tu fabuła jest czystą fikcją literacką – „π-nokią” stworzoną na potrzeby teatralne dla uzyskania zamierzonego efektu tragikomicznego, a zatem wszelkie ewentualnie możliwe podobieństwa postaci do prawdziwych bądź nieprawdziwych osób w kontekście zaistniałych sytuacji tudzież tylko potencjalnie możliwych do zaistnienia zdarzeń – tak obecnie, jak i w perspektywie nadchodzącej przyszłości bliższej lub dalszej są/będą wyłącznie przypadkowe - przyszłości interpretowanej albo jako ciąg przypadkowych zbiegów okoliczności doświadczanych w odczuciu ogólnopojętej nieprzypadkowości ...albo wręcz na odwrót - nieopsanym jeszcze słowami "π-PRZYPADKIEM" - ujętym w wymiarze bardziej filozoficznie dorozumianych zagadnień nie/potwierdzonych teoretyczno-praktycznie tudzież naukowo.≋≋≋
/* Gwoli wyjaśnienia: Tekst piosenki z podziałem na role sceniczne zapisany został pogrubioną złoconą czcionką, natomiast ten wyjustowany (pochylony) i ujęty pomiędzy znacznikami ukośnika oraz gwiazdki fragment tekstu to właśnie owe dopisane w późniejszym czasie do tejże piosenki DIDASKALIA, zarazem i libretto dzieła performu tegoż teatralno-operowego, które możnaby szufladkując zakwalifikować z racji swej swobodnie uksztaltowanej muzyczno-scenicznej formy i zawartej w nim treści do gatunku opery buffo - w odróżnieniu od innych mych "superprodukcji".
Jej scenografia teatralna przedstawia futurystyczną "($r)EKO-Wizję" całkowicie wyschniętego zbiornika wodnego na terenie dawnego kamieniołomu - Zalewu Zakrzówka, osuszonego w wyniku dookólnego permanentnego zabetonowania - ingerencji skutkującej kolapsem - zapadnięciem się pod wpływem ciężaru okolicznych wieżowych blokowisk tych podziemnych szczelin skalnych, które zasilały go w stały dopływ czystej wody jak i nawadniały porastającą go wokół dziką roślinność.
Na dnie wyrobiska pozostał już tylko metalowy ogromny zbiornik w kształcie stołowej łyżki, zakończonej mocowaniem do ramienia maszyny służącej do wydobywania szlamu z zamulonego dna. Obecnie po brzegi wypełniony jest on tym płynnym czymś, co raczej z wodą mało ma już wspólnego - "Zmętniałym Zielonym Wsadem", ... i chociaż jeszcze nie tak dawno było tu jakże piękne czyste kąpielisko, to chciałoby się niejako rzec teraz z sarkazmem na przekór: "No ładnie!" - "Cóż to za klimatyczne miejsce?!" , nieczynne już niestety(- tzn. w tej Erze Przyszłości ), "... i cóż to za okolica, jakże bardzo odmieniona! Co takiego tu się wydarzyło?"*/
[[INTRODUCTIO MUSICA INSTRUMENTALIS 🎻]]
≋🎶🎵🎶🎵🎶≋
≋🎵🎶🎵🎶🎵🎶≋
≋🎶🎵🎶🎵🎶🎵🎶≋
/* Intro pt. "Przedświt" jest muzycznym wstępem do aktu pierwszego i prezentuje się nad wyraz ciekawie, bowiem wypełniony jest efektami sonorystycznymi upodobnionymi do odgłosów natury przedstawiając dźwiękowo spowite efemeryczno-tajemniczą mgłą bagna i trzęsawiska przepełnione dźwiękami owadów i płazów terenów podmokło-błotnych głównie, ubogaconych nadlatującymi z oddali w stronę teatru tegoż światłocienia nie tylko chmar ciem zbłąkanych (, bo nie ćmów), rojów krwiopijczych komarów, moskitów ssących i gryzacych w skórny mieszek i inne członki meszek. Przypomina on zatem barwowo to co namolne w naturze jest stanowiąc akompaniament transowo-rytmiczny zmultiplikowanego elektronicznego cykania cykad oraz skrzypienia pokaźnej sekcji okolicznych świerszczy (za sprawą instrumentów smyczkowych głównie). W ich zestawieniu z metronomiczną precyzją mechanicznego zegara równo odmierzającego sekundowo czas do planowanego "przebudzenia" naszego głównego bohatera słyszymy odgłosy przesuwających się wskazówek i jego wewnętrznych mechanizmów - trybików tegoż zegara, który znajduje się w jego domku. Widzimy jego "artystyczne wnętrze" odbijające się w artystycznym nieładzie na zewnątrz, jak i wewnątrz niego samego (- bohatera znaczy) lub może na odwrót(?) - w tym kulistobałwanim pomieszaniu bałaganu z barabanem, jakby on sam wywracając swój zegar biologiczny katastrofę wywołał i piramidalny chaos mieszając z hulajduszą jak wielką łyżką stworzył widoczny tu wokół "groch z kapustą" w swej przestrzeni dookolnej, jakby usilnie i z premedytacją domagał się zbanowania i wytworem tym wręcz prosił się o odrzucenie przez system, w którym tak strasznie namieszał, opierając się hierarchiczno-piramidalnej strukturze priorytetyzowanego porządku i zaszywając w Naturze - w swym uziemionym gniazdku z dala od cywilizacji.
Wraz z intensywnie narastającym sztucznym tłem dźwiękowym imitującym pohukiwanie sów, gruchanie gołębi i śpiew ptactwa, tudzież i stukanie dzięciołów, przywrócimy go niejako znowu po nocy do życia, budząc go ze snu w tej samotnie zimnej - letniej acz ziemnej "leśnej" kryjówce.
Futuryzujaco-logicznym będzie by muzycy zautomatyzowanej orkiestry ucharakteryzowani na manekiny-roboty wymownie smętnie grali mu zapisane w nutach repetytywnie powtarzane modern techno - piłując z dozą wyraźnej rezygnacji po spuszczonych strunach swych instrumentów drewnianych w ramach narzuconego schematu mobie-technikum-perpetuum, gdzie metodą obróbki-skrawania i stylem paździerzowym, że aż wióry lecą", unaoczni się przedstawienie - wpierw jako ów Wstęp właśnie , a zaraz później po nim attaca Akt 1.: czyli"Scena o poranku", gdzie dla zobrazowania przejścia - wyplątywania się ze "Snu" naszego głównego bohatera spektaklu użyje się przesłaniających czarnych sznurków - maskujacych frędzli rozwieszonych w teatralnych kotarach przy wejściu zza kulis na scenę, z których to aktor ten jak muszka z pajęczej sieci zagmatwania i zasupłana po zaciętej szamotaninie - po zaciętej bitwie jakoś wreszcie się uwolni musi. Ta szamotanina rąk ze sznurkami wyglądać ma jak "Walka na miecze z przeciwnikiem - duchem, którego nie widać, którego można jedynie przeczuwać, gdyż rzecz nie dzieje się na jawie ani w Java Scripcie, a w spowitej opadającym obłokiem sztucznej mgłe na deskach sceny teatru, której to chmurna nierzeczywistość przestrzeni pozbawionej normatywnych ram uprowadziła go wraz z odgłosami żabich zalotów podochoconych podtlenkiem azotu skutecznie uśmierzając obserwatorom widowiska tegoż ten klasyczny brain fog zwany żartobliwie "Brain Frog'iem". Szczęśliwie jednak, nasz bohater samoponaglając się koniecznością wzbogacenia majątkowego poprzez wywiązanie się z zakontraktowanej umowy na zakontraktowane oddziaływanie przeciwbólowe w roli komedianta wreszcie się uwalnia i wbiega na scenę. Postać którą gra, to oderwany nieco "Pan Kukułka", który po oswobodzeniu wyłaniając się o świcie w swym zdekompletowanym do połowy frakowym stroju - bez spodni - w shortach i skarpetach ukazuje się jako salonowy No. 1 w tym swoim casualowym stroju. Wychodzi on ze swojego sweet home - „ptasiego gniazda”, w którym śnił, lecz które jak już wspomniałem znajduje się nie na drzewie, a w ziemi, bo jest to ... "gniazdko uziemione"(!). Trochę to dziwne, ale no cóż - żyjąc tak długo bez kontaktu z Naturą, odseparowany - z oczami wiecznie wlepionymi w ten mały ekran trzymany w ręku, to chyba nie ma się co dziwić, że widzimy go jako tego ptaka tak modnie o'chip'iałego i elektronicznie zaobrączkowanego, który wbrew logice zamiast z drzewnego wychodzi z zakopanego w ziemi smart-gniazdka elektrycznego otrzepując przybrudzone piórka skrzydeł i ogona - połów swego szarosrebrnego koncertowego uniformu. A że drzewiej, było tu tych drzew o wiele więcej - zarówno w mieście, jak i wokół samego akwenu, na dodatek słysząc zgiełk pospiesznie budzącego się zatłoczonego miasta wokół, to nie mamy już wątpliwości, że wraz z nim witamy poranek w erze "Nowych Wspaniałych Czasów" gdzie jak i tego cennego czasu, tak swobodnego dostępu już nie ma człek nawet do drzew na skwerku ani tym bardziej do odległych pól, dalekich łąk i lasów. Słyszymy jak jego głos odbija się pustym echem od klatek betonowych ścian i ledowych ekranów - gdy tak sobie programowo po uderzenia piątym gongu kuka z gniazdka przez otwór o poranku - kuka pięć razy, oznajmiając „Godzina piąta!”, następnie, zakukawszy kolejny kwadrans po ceremonialnej herbatce five o'clock i krótkiej rozgrzewce gimnastycznej dokładnie już o 5:55, w takim oto na wpół galowym stroju, z fluorescencyjnym plastikowym bukietem biało kwitnących baldachimów bzów w dłoni dla swej wyimaginowanej we snie ukochanej, śmiało wskakuje na główkę do zimnej "wody", nurkując i pływając wzdłuż i wszerz w tym ogromnym metalowym zbiorniku.
Publiczność zaskoczona z niedowierzaniem rozpoznaje, że przelatujące nad jego gniazdem i teraz nad tym sztucznym akwenem, w którym pływa Pan Kukułka wróble i gołębie nie są prawdziwymi ptakami, a sprytnie zamaskowanymi samosterującymi dronami, tak jak i pływające po zbiorniku kaczki — Ducks AI, które stały się quasi-żywym stechnicyzowanym elementem tej zurbanizowanej sceny niejako posthumanistycznej, podobnie jak i żelowo-silikonowe ławice botów-śledzi z wkładem druciano-miedzianym i nie tylko ... . Nawiasem mówiąc, ostatnie prawdziwe ryby jakie tu kiedyś widziano pływały owszem przez pewien czas jeszcze po pewnym nieudanym nano_eksperymencie oraz fizjoterapeutycznym napromieniowaniu, ale w zasadzie już tylko do góry brzuchem, bo jakoś tak - nie tak jak miało być się wszystko poukładało, ... no, ale za to raków przybyło, ... i żab. Oto i one:
[[OMNES CHORI 🎤 * Omnes chori in choros virorum, feminarum et neutrorum dividuntur - omnes quasi chorus ranarum.]]
≋ Kum, Kumm, Re, Ree, Reee,
≋ Rer-rre Kum-kkum Reeeee
≋ Re ...
≋ Kum, Kumm, Re, Ree, Reee,
≋ Rer-rre Kum-kkum Reeeee
≋ Re ...
/* Proszę wykonać jako tło z powtórkami techniką dźwiękonaśladowczą natury z aleatoryczną dowolnością - na tyle , co tyle i o ile można ..., a partię bardziej solistyczną nieco niechaj wykona wzorcowy "Pan Zenobiusz" z chóru - ulubieniec zwany pieszczotliwie "Żabsonem", nie tylko z racji unikalnych walorów swojego głosu ale i ... z racji swych ulubionych aplikacji . ;) */
/*Jako że przedstawienie to będące w rzeczy samej antyutopijną wizją czasów przyszłych, rozpoczyna "Chór Żab", zatem konsekwentnie i w dalszej obsadzie chórów również nie widać już będzie ludzi, a jedynie jakby holograficznie wygenerowane uskrzydlone duchy nieobecnych artystów. Przeniesiemy się w przyszłe czasy będące konsekwencją bezkrytycznego zauroczenia modną filozofią - ideologicznie podpierającą się "postępową ekonomią" jak i towarzyszącej temu rewolucji skutkującej totalnie niemożliwym do opanowania nieopanowanego globalnym zwycięstwem maszyn nad zniewolonymi systemowo. Zobaczymy więc, że i aktorskie żywe postacie pierwszoplanowe śpiewającej sceny według tej mody zastąpiono manufakturą. Cóż zatem jeszcze na scenie tej z czeska "se uwidimy? Chyba tylko gdzieniegdzie jeszcze ukazujące się w teatralnym półmroku półmechaniczne hybrydy, poprzebierane karnawałowo za dzikie Hi-Tech-bestie oraz robotycznie wyjące syreny, wygrzewające swe wysmarowane połyskującym UV kremem rozdęte sztuczne wdzięki w blasku reflektorów ultrafioletowych na brzegu tegoż upozorowanego porzuconego zbiornika wodnego, będącego niejako metafizycznym lustrem. Podobnie jak wyłaniające się z sztucznych obłoków i chmur dymu sfabrykowane smoki i jednorożce, skrzaty, ruchawe leśne duszki, czy jakieś tam elfy i krasnale, bliżej nieokreślone baśniowe stwory, które jako fizyczne obiekty technicznie rzecz ujmując, skąpane w promieniach świetlnych laserów i stroboskopów odbijających się w wodnym zwierciadle staną się tu projekcyjnym hipnotycznym hologramem - widziadlem - sennym narzędziem do wysoce sugestywnego "oczarowywania" widowni.
Wchodzące w skład teatralnej magii elementy inscenizacyjne takie jak użyte tu surrealistyczne naczynia i koncentracyjne zbiorniki, zostaną ze sobą celowo "poetycko" połączone by iluzorycznie "dużo wody było w obiegu medialnym", doprowadzającym poddane podgrzewanej manipulacji i cyfrowej modyfikacji przetworzone analogowe treści farbowanymi kanałami percepcji do zbiornikowej łyżki z wodnistą cieczą, która z racji konsystencji zawrtości śmiało możnaby nazwać papką i w tej papce przebierając w słowach, jak makaronowej zupie - "Zupie Literkowej" (, gdzie pewne literki układają sie w słowa, a czasem nawet w całkiem sensownie brzmiące całe wyrazy i zdania inne zaś brzmią bardzo zagadkowo, efemerycznie, ulotnie i abstrakcyjnie jesli nie absurdalnie) pływa właśnie nasz Pan Kukułka (alias "Bonobo", bo no bo hmm, ...) Łyżkę tą ustawiono na deskach tejżesz zdigitalizowanej sceny, by w dalszym swym biegu ta "Woda z Zielonego Wsadu" spływała, przedostając się dalej poprzez szczeliny w podłodze zlewała się mętnie ze sceny szemranym turkusowo-szmaragdowym wodospadem i wlewała do orkiestronu —
kanału z muzykami, oddzielonego od publiczności grubą szklaną taflą projekcji niczym szybą akwarium albo telewizora.*/
[[PRIMUS CHORUS 🎤]]
Po Zakrzówku, tudzież również w,
Z oczami marzącymi po niebie,
Żeglując na plecach
Wzdłuż i wszerz,
Wzdłuż i wszerz,
Bez, bezz, bezzz,
Bezz, bezzz, bezzzz,
Bezzzz bezzzzz, bezzzzzz
Będzie pływał bez!
Dziki Bez, Dziki Bez, Dziki Bez!
Dziki jak dzik!
Jak dzik!!
D Z I K!!!
[[PERSONA PRINCIPALIS 🎤]]
/*Postać ta nie musi umieć pływać — jako aktor wystarczy, że będzie udawał, że umie.
Ważne jest jednak ze względów organizacyjno-formalnych, aby jako Wykonawca posiadał aktualną licencję pływacką z dziesięcioma stosownymi pieczęciami — logistycznie ma to bowiem sensowne uzasadnienie w razie jego niefortunnego "przypadkowego" utonięcia.*/
Bez-Bez-Bez//BEZzz-BEZzz-BEZzz//Bez-Bez-Bez
// - - - // —— —— ——// - - - //
[*wykonać onomatopeicznie*]
[[SECUNDUS CHORUS 🎤]]
Co, serio?
Pływał bez...?
Hmm, czarny bez...?
Czy może raczej poprawniej będzie powiedzieć "Bez Czarny"?
Dziki taki będzie pływał?
Dziki jak dzi‑i‑i‑i‑k?!
Kąpielą tą wyprawiał tu swój wodny dźwięko‑bzyk
I kaczki nam płoszył żeby uciekły?!
Och, jeśli już ten bzyk, to czemuż nie "Koncert Podwodny"?
Ach, Bzy! Oooj Ty!
Nu szto ty dziełajesz?!
(What are you doing??!! Quid agis???!!!)
Wszak bzy przekwitły — nie pora!
O nie! Nie wolno!
Nie możesz!
[[NARRATOR 🎤]]
Aaa, ja już rozumiem, że co, że jak?
Ach(!), nie że goły, tylko że bez bojki — że bez bojki tylko, tak?
Hmm, no ale dlaczegóż?
Gdyż... hmm, bo no..., bo "Bonobo"... why??
Czy w wyniku onej przygodnej historyi?:
Gdy z dzikiej plaży boso ongi wracając sobie,
Dnia owego trzynastego spotkał
Głodne dziki w biały dzień
Na swej ścieżce nieopodal grasujące,
Jak i zaraz potem równie — nuż, co za pech(!),
Strażników chodnikowych wlepiających
Ten partnerski duet nie na żarty ;]]
Z chryzantemowo-złocistą obrączką drogą na koło jego.
[[PERSONA PRINCIPALIS 🎤]]
I za co to, no za co? — pytam.
Cóż za parkingowy absurd!
/*I tu z niestoickim spokojem nasz utalentowany Artysta jak należy swym ruchem scenicznym i kreatywną pantomimą winien pokazać o czym mowa.*/
[[SUMO CHORUS EXPERIMENTALIS 66🎤]]
/*Partię tę powierza się wykonaniu importowanemu "Amatorskiemu Eksperymentalnemu Chórowi Zawodników Walk Sumo", występującemu w tradycyjnych strojach zapaśniczych w liczbie 66-ciu osób, bo suma sumarum, przeliczając koszty dofinansowania takiego przedsięwzięcia, to w sumie czemu nie(?!).
Cóż więcej powiedzieć?: Niejeden tego typu zgrany zespół zapewne już zaistniał z inicjatywy wielbicieli muzyki współczesnej programowo pozbawionej konsonansów. Żywiołowo formując się na ringach nieludzko-ludzkich podczas walk o trofea i zdobycze zasobów oraz wymienialne na nagrody punkty powstał zatem niejako w sposób przyrodzony - naturalny, co widać i słychać - gdy zawodnicy rzucając się na siebie i spinając drastycznie dźwięcznie w klastry popychają się wzajemnie. Gdy tak jeden drugiego próbuje wywrócić toną w niemiłosnych uściskach grając swój akt jakże widowiskowo muzyczny - quasi sceniczno-dramatyczny. W konwenansie starć tych, niezbyt fairplay często i aż nad wyraz zjadliwie z wyciem wrogość sobie manifestując i szarpiąc się ostro, nogi podstawiając, tudzież dysonująco z piskiem gryząc w ucho tworzą ten "uzasadniony hałas", który ukazany w niemiłosiernych sprzężeniach elektroakustycznych podgrzewa publiczność do wrzawy znanej ze sportowych igrzysk, stanowiąc zatem ów element pożądanej niejako zdrowej i bezpiecznej wentylacji.
Aby jednak w ramach nowatorsko-innowacyjnej cyber-choreografii spektaklu tegoż, przedstawionej we wniosku o grant, o którym mowa w ustępie załącznika nr. ...
dołączonego do aneksu móc zaprezentować go w kontraście wyrazowym z nieco bardziej artystycznej perspektywy - łącząc tę ich nieokiełznaną dziką pierwotną żywiołowość z jakimś wysublimowanym intelektualizowanym przekazem górnolotnym większej wagi z wyższej półki (jeśli nie najwyższej - z samej teatralnej jaskółki),... jak i dla naocznego trwałego udowodnienia widzom praw przyciągania i grawitacji, a już szczególnie naszym maluczkim w celach dydaktycznych, to potrzebny będzie tu pewien "zachęcający do tego socjotechniczny podstęp". Aby zamiar uzyskać grupę tę zatem należy wpierw nastrojowo spacyfikować głaskaniem - wabiąc obietnicą chociażby wspaniałej wyżerki po wyjściu na scenę. Tak, owszem - wiem, że i samo to w wypadku zawodników wagi aż tak b. ciężkiej wydawać by się to mogło zdecydowanie niełatwym zadaniem organizacyjnym ze względów budżetowych, jak również i trudnym dla Reżysera - żeby posłusznie wprowadzić ich na scenę na czczo równiutko zza kulis - tak po cichu - piano pianissimo delikatnie na paluszkach, z miarowym ruchem wskazanym przez Maestro Dyrygenta,
by ci idąc w ciemno gęsiego za wskazaniem jego batuty optymistycznym krokiem jeden za drugim i dalej bardziej odważniej już ze śpiewem na ustach,
dla utrudnienia zadania przez mocno zaciemniony korytarz nie szerszy niż 1,5 metra kierujac się węchem w stronę jedzenia. Wyobraźcie sobie jak bezwolnie podążając jak taka jedna ciemna masa z siłą bezwładu swego trzymając smartfony w dłoniach idą tam dalej sami, ... i jak robi się ciekawie gdy już wreszcie dochodzą tam z GPS-em wg wskazań mapy nawigacyjnej - do tej trampoliny zawieszonej nad sceną, to już wiadomo, że dalej odwrotu nie ma i nie będzie, bo drzwi wejściowe za jimi zostały zatrzaśniete i zaryglowane, zatem zostaje im tylko ten małpi skok z chlup!, chlup!, chlup!,... Niechaj więc skoro już tam doszli wskakują twraz z oratoryjnym entuzjazmem po kolei do basenu ustawionego na środku sceny tak, by po wyjściu z niego móc wreszcie osiągnąć swój upragniony cel - dostać się do tej obiecanej im góry pachnacego smacznie jedzenia i napitków przygotowanych na kryształowych tacach i półmiskach. Gdyby jednak chaos wynikający z gniewu i niezadowolenia wziął górę pośród wykonawców i wydawał się już całkowicie nie do ogarnięcia, bo oto to wszystko co zostało im obiecane okazało się atrapą - ten sztuczny zapach i to pokolorowane jedzenie z tektury, gipsu i modeliny, (chociaż przecież de facto pisemnie było to zawarte w podpunkcie nr ..., że ten serwowany "posiłek" będzie nie do przejedzenia - pojawiła się ta informacja jako taki kruczek - drobny druczek, tudzież kukułka-parafka) , to dla bezpieczeństwa - tak samego Pana Reżysera siedzącego na widowni, jak również publiczności usadowionej obok, radziłbym jednak, żeby wszelkie teatralne sztućce - łyżki i widelce i noże były gumowe. Ktoś bowiem będzie musiał ich udobruchać jakoś - no znaczy powinien, bo przecież ja (tj. skromny Autor tylko(!) kreator dzieła literacko-muzycznego - ..., bo ja to tylko wymyśliłem) tego nie zrobię - ..., bo hmmm .... , no bo nie mam już na to pomysłu. Mogę jedynie zasugerować, żeby sam Pan Reżyser, który się odważnie tego zadania podejmie - wykonania Sztuki mej, to zrobił - siedząc na widowni niech się przebierze najlepiej w wór pokutny na swojej premierze i w ramach podkreślenia wyrazów samokrytyki samodzielnie obsypując się paczką zakupionego żwiru może jakoś przekonująco do nich przemówi - tak by ci zawodnicy posłuchali go i zawrócili skąd przyszli - wracając na końcu tegoż aktu wpław przez basen i dalej wspinając po sznurze na trampolinę w stronę korytarza. Aby jednak mogli zejść jakoś ze sceny tym samym korytarza szlakiem zespołowo niech wejdą w niego kołyszącym ruchem wahadłowym lub jeśli nie będzie to możliwe z powodu korka (- no tak, no bo wszędzie muszą być te korki, a już szczególnie w mieście(!)), to jeśli to się nie uda, to może niechaj wyjdą ze sceny kanałem cieńszym, pobocznym - ruchem robaczkowym po uprzednim natarciu się łojem i wazeliną (- teatralną abszminką znaczy).
Ich wylewne skoki z chlupnięciem do basenu podnosząc poziom wody w orkiestronie niejako mimochodem zainicjują dodatkowo awangardowy "Koncert Podwodny" w wykonaniu muzyków. Opuszczając scenę zapaśnicy ci, jeszcze tylko w nawiązaniu do swego przejścia korytarzem, zanim spuszczą szalupę ratunkową muzykom zaśpiewają jeszcze pokutę Panu Kukułce:*/
Tak, tak — za te niecałe — tylko niecałe!
Półtora metra niespełnionych marzeń obok jezdni!
Sia, la laaa, tra, la, laaa
Ha, ha, ha!
$%€#@!
[[PERSONA PRINCIPALIS 🎤]]
Ach, OMG!...
/*cenzura — niedo(o)powiedzenia*/
@^€ ^#%€#%@ }`{~}
[[ NARRATOR 🎤]]
Pierwej jednak nim mu tę obrączkę zdjęli
Na wisiorze dyndający
Zwis swój powiesić zdążył
– Ten swój cudo-krystaliczny klejnot
W kasie przydrożnego kebabu zastawiwszy,
Gdzie "z̶ł̶o̶" – zło-2-wki pożyczył,
Szczęśliwym, że z tych "inflodukatów" zakupion
Zamiast zapomnianych z doma kąpielówek
Mógł być już nowym eleganckim panem,
By zadowolon z rozmysłem nie bez nich, a bez bojki pływać
Nie bez gaci'ów ów, a bez bojki
Nie bez majtek, a bez bojki jeno*.
/* lepiej nie wymawiać na głos ani nawet w podtekście z koncówką -t jak "jenot", bo ten to chyba nawet bardziej dziki niż dzik, a jak jeszcze usłyszy to ... lepiej nie mowić (- no co za straszny potwór ?!!!! ... i chociaż taki straszny, to pozornie wyglada przecież jakże słodko i niewinnie na tym obrazku poniżej: )*/
[[ MAGISTRI SECUNDI CONSILII Qui sunt hi viri??? Hi sunt qui reverentiam insignes sunt, qui "specialistae" appellantur - "Custodes Semitarum" et/vel "Venatores Cervorum" (!!!). 🎤]]
Ech, może nie morze to – fakt, za to blisko "Chałupy",
Więc tu sobie "Dziki Bez" bez bezz bezzz będzie,
No bo ech, nuż co za pech! Ha, ha, ha!
/* wodne fale dźwiękowe, ambientowe echa*/
/*Intencja / Idea projektu: Sztuka (multimedialna) przygotowana na bazie tekstu zastępczego ---> Wykonanie: jako cytat performatywno-teatralny zawierający Lorem ipsum... , czyli popularnie używany w branży IT "developerski nonsensowny wypełniacz" zazwyczaj widoczny tylko w fazie projektowania contentu.*/
/*Przykładowy fragment performatywny wykorzystujący klasyczny model prezentacji frontedowej tekstu zastępczego - jako przydatne art-rozwiązanie ułatwiające generowanie tekstów (docelowo również literacko-teatralnych) z opcja dodawania komentarzy i opisów - jako zalecany element praktyk projektowych - z uwzględnieniem zagadnień związanych z SEO (dot. pozycjonowania publikowanej strony), w tym m.in. formatowaniem wybranych elementów opisowych oraz dodawaniem niezbędnych znaczników kodu źródłowego (jak np. JSON‑LD). */
[[ MAGISTRI SECUNDI CONSILII Qui sunt hi viri??? Hi sunt qui reverentiam insignes sunt, qui "specialistae" appellantur - "Custodes Semitarum" et/vel "Venatores Cervorum" (!!!). 🎤]]
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat.
/* Didaskalia: cytat służy jako ilustracja układu i element performatywny. Aktor winien wypowiedzieć ten fragment ze stoicką emfazą, następnie zaimprowizować krótki, autorski nonsens, docelowo zastępując tekst łaciński własną dokomponowaną treścią autorską (tzw. własną kadencją sceniczno-wirtuozowską będącą Dziełem Artystycznym) - z ustaleniem warunków z Zamawiającym przed jej publikacją produkcyjną/publicznym wykonaniem/rejestrcją-nagraniem należnych sobie niezbywalnych praw copyrights do swojej kreacji twórczej (jako dzieła unikalnego i opatrzonego stosowną licencją, z wyszczególnieniem pól eksploatacji efektów swej pracy), z definicji wg praw przysługujących każdemu kreatywnemu Artyście-Wykonawcy.*/
Notatki reżyserskie
Rozwiń notatki
Zwięzłe streszczenie intencji tego fragmentu dzieła sztuki
Cel fragmentu: fragment jest częścią performatywnego projektu (teatralno-operowego) łączącego formę literacką artykułu (libretto) z instrukcją sceniczną (didaskalia).
Główne założenia: użyć znanego tekstu „Lorem ipsum” w formie teatralnego cytatu-motywu — jako narzędzia do pokazania absurdu i mechaniki generującej zastępczej treści — oraz zachęcić aktorów do tworzenia własnych, krótkich nonsensownych wariantów w porozumieniu z reżyserem. Odbiorca: publiczność z poczuciem humoru, ze szczególnym ukłonem w stronę środowiska IT; fragment pełni funkcję metatekstową i dydaktyczną (instrukcja dla wykonawców i komentarz o roli placeholderów w projektowaniu).
Rozszerzony opis performatywny
Ten fragment pełni funkcję metatekstową: wykorzystuje znany „Lorem ipsum...” jako teatralny cytat, by uwypuklić absurd zastępczej treści i mechanikę wypełniacza w projektowaniu. Jest to sztuczny tekst, który wygląda jak ciąg normalnych zdań, ale tak naprawdę i w rzeczywistości nie ma żadnego sensu - tak jak w życiu lub za sprawą mediów często napotykamy na takie zdania, określane mianem idiotycznego bredni, pijackiego bełkotu lub np. partyjną nowomową lub nawijką - nausznym makaronem. W przedstawieniu cytat działa równocześnie jako element komiczny — jako absurd wypowiedziany ze stoicką emfazą — oraz dydaktyczny, zachęcając wykonawców do tworzenia własnych krótkich, autorskich nonsensów w porozumieniu z reżyserem. Odbiorcą docelowym ma być publiczność z poczuciem humoru, ze szczególnym ukłonem w stronę środowiska IT; tekst pełni rolę komentarza o praktykach UX i o tym, jak „puste” treści kształtują percepcję projektu.
Kontekst i wartość artystyczna
Fagment działa jako lustro praktyk projektowych pokazując, że placeholdery nie są jedynie technicznym narzędziem, lecz mogą stać się materiałem artystycznym. Dzięki didaskaliom (role-title, figcaption) tekst łączy instrukcję sceniczną z literacką narracją, co wzmacnia performatywny charakter i daje aktorom pole do improwizacji.
Główne motywy i funkcje literackie
Metatekst i autorefleksja — tekst komentuje sam siebie; placeholder staje się przedmiotem refleksji.
Absurd i komizm performatywny — „Lorem ipsum” działa jako narzędzie komiczne, podkreślone przez pozorowaną poważność wypowiedzi - stoicką postawę i emfazę aktora.
Instrukcja sceniczna — elementy takie jak role-title i figcaption pełnią rolę didaskaliów i wskazówek dla wykonawców.
Publiczność‑adresat — ton i odniesienia celują w niszową grupę (informatycy), co nadaje tekstowi ironiczny, wewnętrzny humor oparty na zrozumiałym dla nich branżowym metajęzyku.
Pauza 1 s przed "Ut enim"; wzrok w stronę publiczności; tempo umiarkowane. Przygotować 3 warianty (- mogą to być przykłady inspirowane treściami masmediów) w formie krótkich nonsensów (12–36 słów) do improwizacji.
[[OMNES CHORI 🎤]]
Tυ zatem na okrągło będzie pływał on
Sam, jak samiec – taki samiuuśki, samiuuuusieńki,
Chyba całe lato,
Dzień w dzień
Bez, bezz, bezzz
Wzdłuż i wszerz
Wzdłuż i wszerz
Będzie pływał bez
Pływał będzie bez
Dziki bez
Bez
B e z
B e z
Do upadłego
Ten koleżka,
Aż mu żywota sczernieje jak bzu owoc
W kwaś bogaty nie ruski, a pruski.
[[ NARRATOR 🎤]]
/*zamieszanie w tle - pytające szepty pośród chórzystów*/
No, ale dlaczegóż jeszcze? – pytacie
[[OMNES CHORI 🎤]]
Ach, no... bo.., bo hmm...
Bo, bo, ... no bo... "Bonobo", why?
?
??
???
[[ NARRATOR 🎤]]
Pytasz mnie, a to przecie takie proste –
Bo już nie chce z nim tańczyć pewna dziewczyna
Co polozłocąc literacko, acz soczyście:
[[ PERSONA PRINCIPALIS 🎤]]
"Usta ma jak świeża słodziuchna malina" ... jak ❤ ❝M❞🐝
A te oczy jak gwiazdy – jeszcze piękniejsze!
Że Aach!
Że Aaaach!
Aż stra-a-ach!
[[ PRIMUS CHORUS 🎤]]
╔════════════════╗
Toż Ci teraz on bez tej słodyczy,
Jak inaczej się wybyczy?
╚════════════════╝
/*... azaliż i wybzyczy?*/
[[ NARRATOR 🎤]]
Czy w skarpetach modnych i szale
/*tudzież w szalu*/
Z wysokiej skarpy skoczy
I jak młody dziki koń
W głębin rzuci się falującą turkusową toń?
W słoneczny dzień prawie bezchmurny, pogodny?
Klapki jedynie po sobie na brzegu zostawiając? Kapcie?
[[ SECUNDUS CHORUS 🎤]]
Surely, seriously?
No co za szał!
A gdzie uzda, lejce, siodło??
Tak na dziko???
[[ TUTTO *id est __ambo chori et chorus socialis 🎤]]
O nie, nie, o nieeee!
Co to to nie!
No chyba raczej nie, ...
Bo chociaż w sumie,
Może gdyby, to...
No, ale eeee tam,...
CHORUS "TUTTI FRUTTI"* 🎤]]
/*światło zmienia się na chłodne*/
A c************@!@ go tam!!!
Bo, co w związku z tym jeśliby nawet?
No nawet jak utonie, to co?
Jeśli nawet to co?
No co?
[[ CHORUS MULERUM ET PUEORUM 🎤]]
No jak to co? Tonie on!!! Ratujcież go!!!!
Co, że nie inny, że jak koń bez podkowy "troszku",
ale kolega! Nie pomożecie?
[[ SOLOISTAE, CHORISTAE ET AUDITORES - * tamquam culminatio in acuto "C" huius operis, a camera televisifica capta, melodiam repetitae principalis cantici – repetitionis aleatorie peractae – una cum spectatoribus amphitheatri exhibebit.🎤]]
╔════════════════╗
Eee tam..., nie, bo...
On nie utopi się wcale,
Nie utopi wcale,
Bo jak w piosence refren:
"On pływa świetnie
Pływa doskonale!"
╚════════════════╝
[[ CH. TUTTI, PARACHORUS "FRUCTUS ET LEGUMINA" 🎤]]
Bez, bez, bez
Bezzz, bezzz, bezzz
Wzdłuż i wszerz
Wzdłużżż i wszerzzz
Tam Ci on będzie może na stale już
Skoro inaczej nie może – tzn. z Nią nad morze.
Zatem po Zakrzówku
Tudzież może bardziej w niż po,
No chyba, że wypłynie :]] , jak ten ból –
Bull z bul, bul, bul
Na tej zczerniałej niczym ropa łez głębinie
I będzie pływał bez
Będzie pływał
Pływał będzie
Pływał dźwięcznie z:
[[ PERSONA PRINCIPALIS comitantibus solistis e choro 🎤]]
≋≋ ≋≋ ≋≋__≋≋≋ ≋≋≋ ≋≋≋__≋≋ ≋≋ ≋≋
Bez-bez-bez_Bezzz-bezzz-bezzz_Bez-bez-bez [x3]
≋≋ ≋≋ ≋≋__≋≋≋ ≋≋≋ ≋≋≋__≋≋ ≋≋ ≋≋
[[ OMNES 🎤]]
Kto?
🌸ꗥ~≋🌸 "𝐃𝐙𝐈𝐊𝐈 𝐁𝐄𝐙" 🌸≋~ꗥ🌸
/*pauza; światło zmienia się na czerwonawe przyciemnione ciepłe*/
[[ PERSONA PRINCIPALIS 🎤]]
/* - z emfatycznie efektownym monologiem recytatywnym*/
ps. Ach, więc Ty 🐝 ❝M❞ ❤️
Już nie możesz z mną bez(?) 😉,
Ani bojką mą być zgoła jakby,
Bym jam był Ci boy'em Twym?
Ty mi bojką, a ja Ci boy'em?
Nie?
Nie??
Nie, że nie, czy nie, że tak?
Ach, więc jednak nie 😔
Ech, jak nie to nie,
A skoro mówisz stanowcze nie,
To zapraszam na stanowisko do machania,
Tam gdzie rośnie bez, albo gdzie indziej – gdzie nie rośnie
Gdzie chcesz stań z chusteczką sobie,
Byś tylko lekko machając,
Prawie z niezauważalną w oku łezką
Wspominała jeszcze tamto nasze
Łubu dubu, łubu dubu
Ram pam pam
S'il vous plaît, Madame ❝🐝 M❞❤️🌹🙂
No, bo wakacyjnie to ten nasz cały klub zamknięty, jak wiesz,
Więc i nie ma muz jam'ów i jam'ów z dżemem
I Ciebie nie ma też. 😢
[[ CHACONA- pars instrumentalis 🎻 et Saltatio scaenica improvisata contactus]]
/*W kontaktowym tańcu do muzyki instrumentalnej tancerze baletowi formują się zespołowo w rybną ławicę złapaną na płyciźnie ich słownej mielizny, wpadając w niewidzialną sieć Fiu-Fiu_Wi-Fi utkaną z przygodnych marzeń sennych. Wplątały się w nią nie tylko same cienkie ukleje, zwykłe płotki i leszcze - pośród nich widzimy też legenarnego "Króla Głębi" - wielkiego suma z zapowietrzonymi skrzelami i charyzmatycznie zaczesanym wąsem. Wraz z całą swoją świtą na wpół rozładowanych węgorzy elektrycznych, którym zrobiło się całkiem łyso, że dały się tak złapać bez swych power banków i to w takim paskudnym miejscu, leży on teraz sobie zsiniały z wyrazem zdziwienia na twarzy tudzież pysku. Sytuacja wygląda na tyle krytycznie, że wszystkim robi się beznadziejnie słabo już od samego patrzenia, że nawet twardy szczupak wymięka - reprezentujący go posturą baletmistrz w tej uplecionej trzy po trzy (33) sieci czuje się tymi niewidzialnymi nićmi dosyć mocno zaszczuty, a wyprowadzony z równowagi i w ten kłębek nerwów wprowadzony okoń już okoniowi nawet nie odpuści i w towarzystwie staje mu okoniem. Słychać znowu ironiczny rechot żab przyglądających się temu z oddali. Z pomocą jednak przychodzą raki - wychodząc do nich tyłem, (czyli cofając się od żab niejako do przodu idąc zmierzają tyłem w stronę ryb) z nożycami i przecinając z łatwością jak papier tę sieć, w którą się te ryby tak mocno zaplątały. I tu widzom nasuwa się pytanie filozoficze o niepojęty sens tego wszystkiego, jako że obserwatorzy tegoż - czyli nasz bohater Pan Kukułka, tak jak i publiczność oglądająca ten spektakl ma ciężki jak kamień orzech do zgryzienia, bo ni jak nie rozumie i nie wie jak ma ten śniony na jawie (tzn. w teatrze rzecz jasna) sen zinterpretować, ... Racjonalnie jedno wydaje się pewne i czytelne, że to nie jakas tam sieć "Fiu-Fiu" wygrywa, więc nie żaden papier, ani nie raków nożyce, bo przecież w starciu z nożyc szablami to kamień wygrywa - tak właśnie ten KAMIEŃ!. Dlaczego? Ano dlatego, że jest nierozłupywalny, cudowny jak diament i twardy jak orzech nie do zgryzienia.*/
≋🎶🎵🎶🎵🎶🎵🎶≋
≋🎵🎶🎵🎶🎵🎶≋
≋🎶🎵🎶🎵🎶≋
≋🎶🎵🎶🎵🎶🎵🎶≋
≋🎵🎶🎵🎶🎵🎶≋
≋🎶🎵🎶🎵🎶≋
≋🎶🎵🎶🎵🎶🎵🎶≋
≋🎵🎶🎵🎶🎵🎶≋
≋🎶🎵🎶🎵🎶≋
/* W międzyczasie nadchodzi wieczór, Pan Kukułka kończy kąpiele i wraca do swojego gniazdka, bo na dworze zrobiło się już chłodniej i prawie całkiem ciemno. Po powrocie zamierza jeszcze sobie pograć dla przyjemności na swym elektrycznym instrumencie, ale najpierw musi odnaleźć po omacku owe gniazdko uziemione - gniazdko w gniazdku. Szukając go zaś, dla poprawienia humoru zaczyna śpiewać sobie piosnkę z towarzyszeniem nibyRadia - rekwizytu, a de facto to zza sceny na backstage usytuowanej band'y - tej mniejszej częsci zespołów chóralnych i instrumentalnych występujących wspólnie zza kulis. P. Kukułka podgłaśniając radyjko sprawia, że na scenie par tanecznych przybywa - tancerki łączą się chętniej w pary z tancerzami uwalniając się ze swoich rybnych usztywniających przetykanych ośćmi kostiumów, raki oczywiście im w tym pomagają, a żaby jak to zwykle tylko się śmieją, bo robi się naprawdę gorąco, że nawet publiczność na widowni spontanicznie dołącza do tych tańców również i wszyscy bawią się super - wyśmienicie. A oto ten kuplecik, co w (ś)(ź)ć(f)wierkajacym radiu onym czarnym, co w kółko_ciąż leci jak szalony kabarecik: */
[[ PERSONA PRINCIPALIS ET OMNES🎤]]
Kukułeczka kuka, ptaszek gniazdka szuka
Gniazdka w kontakcie
Kontaktu w kontakcie
kontaktu w Kontakcie
Gniazdka elektrycznego do sprzętu swego muzycznego
No bo, hmm, ... , bo w gniazdku jest prąd!
Bo w gniazdku ...
... A gdy tak sobie szuka tu, to gdzieś tam daleko, za siódma górą i siódmą rzeką, jak w siódmym obłoku na niebie, nie w Betonova "Betonu",
""Lecz tam w dzikim boru na dębie gruchają gołębie"" ;)
[[OMNES🎤]]
/*refren:*/
Ram pam pam, ram pam pam
TRrram pam pam, trrram pam pam
/* już słychać jak ktoś z rumorem acz i humorem zza kulis wchodzi */
Jajka podrzucasz nam!
Czy to Ty Kukułeczko?!
/* ..., bo jeszcze nie widać , a już słychać ją */
/*To pytanie do skierowane do "Pani Kukułki", która dołącza teraz do sceny finałowej, wchodząc jako kobieta przebrana za babę z targu z siatami - taką mocno przy kości i w zgrzebnej chuścinie - wypisz wymaluj - baba z jajami(!) - i to z jajami prawdziwymi z targowiska(!), w rozmiarze XXL, pomalowanymi na złoto ... i nimi żągluje, a publika z burzą gromkich oklasków szaleje piejąc z zachwytu i nijak nie mogąc już usiedzieć na miejscu w tych rozgrzanych emocjami fotelach - STANDING OVATIONS!!! - oczywiście wszystkie bilety wyprzedane do końca sezonu(!!!), jaja baby również(!!), które w całości jak jeden były mąż w skorupkach schodzą na pniu z_buka bez zwłoki(!), bo to już KONIEC. I ciach - spada czerwona kurtyna! */
/*krótka pauza*/
[[ PERSONA PRINCIPALIS🎤]]
/*Podniesienie kurtyny*/
≋===[Recitative AfterWor(l)ds]===≋
/*Głosem docierającym jakby z zaświatów:*/
A tak serio, to na koniec tego 13-ego mnie jeszcze do kompletu zdarzeń ta dziwna osa 🐝, jak mały dron u!@#$%^
Łał(!!!), taki "Stinguś" "stinguniu malutki
Na szczęście tylko w to dłuższe – ramię 😉
Się posmarowało i po tygodniu boleć przestało.
🙂
[[ NARRATOR 🎤]]
POST SCRIPTUM: Myślę, że każdy człowiek ma prawo decydować jakim stylem chce pływać –
czy żabką, kraulem, czy na pieska lub delfinem, czy na plecach,
z bojką lub bez niej.
Jednak zdecydowanie pływanie z bojką lub dla Ciebie z boyem
w towarzystwie będzie dużo bezpieczniejsze niż pływanie bez,
teoretycznie przynajmniej. 😉
[[ PERSONA PRINCIPALIS 🎤]]
To co, jaką bojkę Ty wybierasz?
Ja wybrałem ..........
▁▂▄▅▆▇ [I tu jest miejsce na Twoją REKLAMĘ!] ▇▆▅▄▂▁
[Tu miejsce na Twoją REKLAMĘ / grafikę]
/*Obsada i role:
NARRATOR — (głos)
PERSONA PRINCIPALIS — "On (alias "Pan Kukułka" alias "Bonobo")
FEMINA — "M"
VERA MULER - "Pani Kukułka" jako prawdziwa kobieta
CHORUS RANARUM - "Chór Żab" - ch. mieszany, wraz z solistą z chóru "Panem Żabsonem" Może być to i Pan Janek bez skrzeku i kijanek?"
CHORUS MULERUM ET PUEORUM - "Chór Kobiet i Dzieci"
PARACHORUS "FRUCTUS ET LEGUMINA"
ORCHESTRA
SALTATORES BALETTICI - tancerze
... */
≋≋≋ Dziękuję Ci za wspólne poetyckie pływanie po Zakrzówku. Jeśli tekst Cię poruszył — udostępnij go dalej. Niech płynie!≋≋≋ 🙂 Jeśli przeczytałeś mój tekst uważnie do końca, to zrobisz mi wielką przyjemność dodatkowo publikując pod nim swój przemyślany konstruktywny komentarz jako podziękowanie dla mnie, ale jeśli popłyniesz z weną w bardziej lekki kolokwializm czy też poetycką metaforyczną dowolność i interpretacyjną wieloznaczność to też powinno być ok, bo jak to mówią u nas: "Lepszy rydz niż nic". :)
Możesz też zaprosić mnie na prawdziwą kawę lub na wirtualną -wesprzeć mnie dodatkową darowizną - fundując mi taką kawę poprzez jeden z serwisów www wspierających artystów - twórców i autorów, którzy podobnie jak ja udostępniają ogółowi swoje dzieła za darmo w sieci. Zachęcisz mnie w ten sposób motywująco do tworzenia kolejnych ciekawych treści literackich i multimedialnych publikowanych na tym blogu oraz moich innych kanałach społecznościowych. Z góry Ci za to dziękuję i pozdrawiam serdecznie. PS Nie zapomnij tylko, by składając mi w podzięce tą symboliczną chociażby darowiznę wpisać poprawnie swoje dane - prawdziwe imię i nazwisko, wraz z adresem e-mail, żebym formalnie mógł tę darowiznę od Ciebie przyjąć. Informacje o możliwości udzielenia takiej pomocy znajdziesz w zakładce ===> wSPARCIE rOZWOJU aRTYSTYCZNEGO DAROWIZNą W DOWOLNEj KWOCIe czyli=chilli "Tak Dyj Co ŁASKa - Jak Lubisz 💛🐱 My_heART Dyj Mnie Tak!"<===
Dzięki prowadzeniu sklepu www.brainshop.pl, do którego odwiedzenia wszystkich Twoich czytelników zapraszam, rozumiem jak bardzo trudnym zadaniem było dla Ciebie napisanie aż tak długiego autorskiego tekstu, poruszającego wielowątkowo tak mocno złożone tematy , jak je przedstawiłeś tu w swym literackim dziele Arcadioo. Dzięki wielkie za to :) Jestem z siebie b. dumny, bo mimo, że ogólnie wszyscy jesteśmy mocno rozleniwieni w tej całej naszej kulturze obrazkowej byłem w stanie przeczytać ten tekst Twój tekst ze względnym zrozumieniem mimo swego umiarkowanego stopnia niepełnosprawności wynikającej z ogólnego przemęczenia i przebodźcowania. Pozdrawiam serdecznie :)
Komentarze